kwietnia 26, 2012

Kochankowie z Chełmna

Kochankowie z Chełmna
Jak wiecie mieszkam w Chełmnie, które nazywane jest niekiedy Perłą Pomorza. Ostatnio nazwa ta jest coraz częściej zastępowana mianem Miasta Zakochanych. Zastanawiacie się zapewne skąd wzięło się takie określenie? Otóż znajdują się tutaj relikwie patrona zakochanych, świętego Walentego. 
Chełmno to jednak nie tylko bogata historia i wspaniałe gotyckie budowle; nie tylko relikwie w kościele Farnym. Niewielu wie, iż  jest to także miasto tajemnic, które warto poznać i przepięknych legend o miłości.
Jedną z nich postanowiłam Wam przedstawić.  


            Są takie noce w roku, gdy pośród ciemności nocy można dostrzec dwie widmowe postaci pojawiające się na rynku. Ci nieszczęśliwi kochankowie powracają bowiem tam, gdzie po raz pierwszy dane im było się poznać i gdzie zrodził się plan ucieczki, która miała im przynieść szczęście… Niestety, śmierć wyciągnęła po nich swe zimne ramiona… Opowieść ta przekazywana z pokolenia na pokolenie została wreszcie spisana w XIX wieku.

kwietnia 23, 2012

Życzenia z okazji Światowego Dnia Książki

Kto czyta książki, żyje podwójnie.
(Umberto Eco)

Z okazji Światowego Dnia Książki i Praw Autorskich życzę Wszystkim:
- wielu mądrych i ciekawych książek,
- fascynujących podróży przez labirynty wyobraźni,
- wypraw do niezwykłych światów stworzonych przez autorów,
- bogactwa przeżyć i wielu emocji w towarzystwie ulubionych bohaterów literackich,
- czasu, by nigdy nie zabrakło go na czytanie.

Pamiętajmy, że:
„Książki- okręty myśli żeglujące po oceanach czasu i troskliwie niosące swój drogocenny ładunek z pokolenia na pokolenie.
(Francis Bacon)

kwietnia 19, 2012

Vicki León, Matrony i hetery. Filozofki starożytnej Grecji

Vicki León, Matrony i hetery. Filozofki starożytnej Grecji
Vicki León, Matrony i hetery. Filozofki starożytnej Grecji
Wydawnictwo: Czytelnik 1994
ISBN: 83-07-02408-0
Stron: 126

O książce:
„Matrony i hetery”, opowieść o kobietach starożytnego świata greckiego, to zywa i wzruszająca książka o ludziach z krwi i kości. Nie tylko o kobietach dla kobiet. Autorka odbywa frapującą podróż w czasie, przenosi nas do Aten do Aleksandrii, z 600 r. przed Chr. Do 415 AD., mówi o kobietach niezwykłych, o których pamięć przetrwała w historii starożytnej, oraz o barwnych czasach, w jakich żyły.

„Matrony i hetery” mam od wielu lat i niejednokrotnie już do niej wracałam. Uznałam jednak, że warto wspomnieć o tej ciekawej i intrygującej książce.
Pamiętam czas, gdy kupiłam tę pozycję. Przeglądałam wówczas książki znajdujące się na półce w księgarni. Szukałam czegoś o Grecji; czegoś, co będzie nie tylko przyjemną lekturą, ale również źródłem ciekawostek historycznych. „Matrony i hetery” nie rzucały się w oczy- ot, niewielka książeczka w dziale historia, wciśnięta gdzieś między mniej popularne pozycje ze starożytności. Moją uwagę przykuł jednak tytuł widniejący na grzbiecie. Matrony i hetery? Czyżby była to książka o greckich matkach i kobietach zwanych inaczej córami Koryntu? 

kwietnia 18, 2012

5 prób stosowanych podczas procesu o czary

5 prób stosowanych podczas procesu o czary
Próby czarownic

5 prób stosowanych podczas procesu o czary


Procesy o czary kojarzone są nie tylko z torturami i płonącymi stosami. Pozostaje jeszcze jeden temat, który każdemu mógłby spędzić sen z oczu. Mowa o próbach, którym poddawano osoby oskarżone o czary. Ich celem była wstępna weryfikacja zarzutów, wykazanie niewinności lub też jednoznacznie udowodnienie winy (znalazły zastosowanie choćby w procesie Barbary Jakubki z miejscowości Nowe w 1719 roku).

5 prób stosowanych w procesach o czary


1. Próba wody

         Próba wody jest najbardziej znana, gdyż była wykonywana najczęściej i uważano ją za najbardziej miarodajną. Przyczyniły się do tego dwie kwestie:
Pierwszą była wiara, że woda jako czysty żywioł nie przyjmie do siebie nikogo, kto jest obciążony zbrodnią tak wielką jak stosowanie czarów.
Drugą oparto na przekonaniu, że czarownica po zaślubinach z diabłem staje się lekka niczym piórko, więc nie może utonąć.

Jak wyglądała próba wody?

         Próba wody polegała na tym, że oskarżoną o czary wiązano w tzw. kozła ( prawą dłoń wiązano z lewą stopą, a lewą z prawą stopą). Następnie przywiązywano ją do liny i opuszczano do wody. Wówczas zaczynała się prawdziwa próba. Jeżeli kobieta tonęła oznaczało to, że jest niewinna. Jeżeli natomiast utrzymywała się na powierzchni, był to niezbity dowód na jej konszachty z diabłem.
Nikt nie wie ile kobiet utonęło podczas próby wody. Wprawdzie uznano, że nie były czarownicami, jednak nikt nie mógł przywrócić im życia. Wiele jednak utrzymywało się na powierzchni. Dlaczego? Przyczyny mogły być dwie. W owych czasach kobiety nosiły kilka warstw spódnic, które utrzymywały je przez jakiś czas na wodzie. To wystarczyło, żeby uznać to za dowód na uprawianie czarów. Drugą przyczyną była przekupność osób, które zajmowały się przeprowadzaniem prób. Wystarczyło odpowiednio manewrować urządzeniem do pławienia, żeby oskarżona nie zanurzyła się w wodzie.

2.  Próba ognia

         Próba ognia była stosowana zarówno w procesach o czary, jak i w innych procesach karnych. W tym przypadku odwoływano się do żywiołu ognia, który miał w sobie moc oczyszczania. W tym przypadku stosowano dwie metody, obie jednak były związane z rozpalonym żelazem.

Jak wyglądała próba ognia?

         Próba ognia miała na celu wykazanie niewinności. Polegała na przeniesieniu przez oskarżoną kawałka rozpalonego żelaza. Kiedy tego dokonała, oglądano jej poparzone dłonie. Kolejnym krokiem było owinięcie ich poświęconym woskiem i skropienie wodą święconą. Opatrunek zostawiano na 3 dni. Jeżeli po tym czasie ręce zaczynały się goić, oskarżona mogła nieco odetchnąć. Świadczyło to bowiem o jej niewinności. Gorzej, gdy rany ropiały. Oznaczało to, że kobieta jest czarownicą.  
         Niekiedy stosowano nieco innej wersji próby ognia. W tym wypadku na ziemi kładziono rozpalone żelaza, po których oskarżona musiała przejść trzy kroki. 

3. Próba łez

         Próba łez na pozór wydaje się prosta, gdyż nie wymaga żadnych poświęceń. Opierała się na przekonaniu, że czarownica nie jest w stanie uronić nawet jednej łzy. Wykorzystywano to, by sprawdzić czy dana osoba mogła zawrzeć pakt z diabłem. W teorii była to prosta próba. Wystarczyło tylko się rozpłakać, a jednak.... oskarżonym było bardzo trudno przejść przez tę próbę zwycięsko

Jak wyglądała próba łez?

Przy próbie łez sędzia nakłaniał oskarżoną o czary, by zapłakała na dowód swojej niewinności. Wydawać by się mogło, że nie będzie to problemem. Zrozpaczona kobieta miała świadomość losu jaki ją czeka, więc płacz byłby naturalną reakcją. Niestety. Większość oskarżonych kobiet była tak przerażona sytuacją, że nie potrafiły zapłakać na polecenie władz. Świadczyło to tylko o jednym: sędzia miał przed sobą czarownicę.

4. Próba wagi

         Próba wagi podobnie jak próba wody należała do najbardziej popularnych i najczęściej stosowanych. Uważano, że każda czarownica jest lekka jak piórko i właśnie dzięki temu potrafi latać w powietrzu. Żeby więc to sprawdzić, kierowano oskarżoną na wagę.

Jak wyglądała próba wagi?

         Zanim kobieta przeszła próbę wagi musiała się rozebrać i rozpuścić włosy (o ile nie zdążono już jej ogolić). Było to konieczne, by nie mogła ukryć żadnych ciężarów, które zafałszowałyby wynik. Uważano też, że sam diabeł mógłby ukryć się we włosach swojej służki, żeby obciążyć ją podczas ważenia. Następnie oskarżona wchodziła na wagę. Jeżeli  ważyła mniej niż określała to specjalna norma (wynosiła ona około 49,5 kg) świadczyło to o tym, że jest czarownicą.
         Próba wagi była obciążona bardzo dużym ryzykiem fałszerstwa. Zdarzało się, że urzędnicy specjalnie zaniżali wagę oskarżonej, żeby móc postawić ją przed sądem.
Z tego powodu tak wielką popularnością cieszyło się miasto Oudewater, gdzie znajdowała się specjalna waga czarownic. Kobiety mogły tam otrzymać certyfikat, który chronił je przed każdym potencjalnym łowcą czarownic.

5. Próba igły

         Próba igły bazowała na przeświadczeniu, że każda czarownica nosi na swym ciele znamię diabła. Wierzono, że gdy ten brał w posiadanie jej ciało i duszę zostawiał ślad, który nigdy nie krwawił. Zadaniem urzędników było więc odnalezienie tego znamienia.

Jak wyglądała próba igły?

         Zanim wykonano próbę igły kobietę rozbierano i golono włosy na całym ciele. Następnie dokładnie się jej przyglądano w celu znalezienia znamion. Kiedy już je znaleziono, kat nakłuwał je igłą, by sprawdzić czy zaczną krwawić. Jeżeli krew się nie pojawiała był to dowód na to, że ślad należy do diabła, a oskarżona jest czarownicą.

Przysięga oczyszczająca

         W przypadku, gdy jakimś cudem kobieta przeszła zwycięsko przez zarządzone przez sędziego próby i nic nie potwierdzało oskarżenia, składała tzw. przysięgę oczyszczającą. To jednak nie wszystko. Jej słowa musiało potwierdzić sześciu współprzysiężników. Dopiero wówczas zostawała zwolniona z więzienia.
         Niestety, nie było to gwarancją bezpieczeństwa. Uniewinniona kobieta musiała liczyć się z tym, że jakaś inna oskarżona może powołać ją jako współuczestniczkę sabatów lub wspólnych praktyk czarodziejskich. Wówczas wszystko zaczynało się od początku.


Literatura:
Baranowski B., Pożegnanie z diabłem i czarownicą, Łódź 1966
Baranowski B., Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII w., Łódź 1952
Baranowski B., W kręgu upiorów i wilkołaków, Łódź 1981
Baschwitz K., Czarownice. Dzieje procesów o czary, Warszawa 1971
Koprowska- Głowacka A., Czarownice z Pomorza i Kujaw, Gdynia 2011
Potkowski E.., Czary i czarownice. Warszawa 1970,
Sójka- Zielińska K., Historia prawa, Warszawa 1993

kwietnia 18, 2012

Proces inkwizycyjny w świetle prawa

Proces inkwizycyjny w świetle prawa
Cesarz Karol V
Karol V von Habsburg był synem króla Filipa I i Joanny zwanej Szaloną oraz cesarzem imperium, w którym słońce nie zachodziło. Zwano go niekiedy ostatnim rycerzem Europy, a słowa, które wypowiedział po bitwie pod Mühldorf w 1547 roku: „Veni, vidi, Deus vicit (Przybyłem, zobaczyłem, Bóg zwyciężył) na zawsze wpisały się w naszą tradycję. Ów władca sygnował także swoim imieniem kodeks opracowany w XVI wieku, który regulował sprawy kryminalne. Co zaś niezmiernie ważne uwzględniono tam również czary, jako przestępstwo ścigane z urzędu.

Pełna nazwa kodeksu, o którym piszę brzmiała: Keiser Karls V und Heiligen Romischen Reiches Peinlische Gerichordonung (Sądowa ordynacja karna cesarza Karola V i Świętego Cesarstwa Rzymskiego), jednak najczęściej nazywano go po prostu: Constitutio Criminalis Carolina (w skrócie Carolina, lub CCC). Został uchwalony 25 lipca 1532 roku przez Sejm Rzeszy Niemieckiej w Ratyzbonie. Jego autorem był prawdopodobnie ochmistrz i sędzia sądu nadwornego biskupa Johann von Schwarzenberg (1463/65-1528). Dokument składał się z 219 artykułów. Polska, tak jak wiele innych krajów, przejęła większość przepisów, choć używana była jej nieco złagodzona wersja Bartłomieja Groickiego zatytułowana „Postępek sądów około karania na gardle”.

kwietnia 17, 2012

13 magicznych praktyk, które mogły zaprowadzić na stos

13 magicznych praktyk, które mogły zaprowadzić na stos
procesy o czary
Obraz: Loulou Nash z Pixabay

13 magicznych praktyk, które mogły zaprowadzić na stos



Bardzo się cieszę, że książka „Czarownice z Pomorza i Kujaw” zainteresowała Was na tyle, że ponownie trafiła do księgarń. Tematy czarów, czarownic i procesów o czary od wieków fascynowały i wywoływały skrajne reakcje: od ślepego poparcia tego typu poczynań (możecie nie wierzyć, ale na studiach spotkałam osobę, która uważała procesy o czary za… doskonały sposób na oczyszczenie świata ze zła), poprzez zainteresowanie czysto naukowe, aż po fascynację magią i czarami. W tym poście przedstawię Wam rzekome praktyki, których dopuszczały się osoby oskarżane o czary. Tak, to właśnie one najczęściej powtarzają się w aktach procesowych.

Akta procesowe pełne fantazji

         Procesy o czary rozpoczęły się na terenie ziem polskich dość późno. Choć pierwsze sprawy pojawiły się już w XV wieku, to największe nasilenie nastąpiło pomiędzy XVII a XVIII wiekiem.
         Żeby proces się rozpoczął musiały paść konkretne oskarżenia. Oczywiście winowajcę oskarżano o czary, jednak były konkretne praktyki, które mogły bardzo szybko zaprowadzić na stos.
Zgodnie z ogólnie przyjętą definicją czary były związane z siłami nadprzyrodzonymi. Potencjalna czarownica lub czarownik mieli taką moc, że za pomocą słów, gestów lub rytuałów panowali nad nimi i wykorzystywali do swoich celów. Nieważne, czy wykorzystywano je do leczenia, wzbudzania miłości, zdobywania szczęścia i bogactwa, czy też zsyłania chorób lub śmierci – wszystkie mogły posłużyć do oskarżenia o czary. Wystarczyło podejrzenie, by delikwent stanął przed sądem. Wśród wyobrażeń magicznych praktyk były zaś takie, które stanowiły niemal pewną „przepustkę” na stos.

13 magicznych praktyk, które najczęściej pojawiają się w aktach procesowych


1. Zsyłanie chorób i zabijanie ludzi

Były to czasy, kiedy nie istniała służba zdrowia w takiej formie, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni. Wiele kobiet zajmowało się medycyną ludową. Doskonale znały właściwości ziół i z powodzeniem stosowały je do leczenia. Często łączyły ziołolecznictwo z „zamawianiem choroby”, czyli modlitwą o rychły powrót człowieka do zdrowia. Powtarzający się w wielu przekazach wizerunek kobiety pochylającej się nad magicznym kotłem, to w rzeczywistości nic innego jak widok wiedźmy – zielarki przygotowującej napar z ziół.
Niestety, wyobraźnia niemal odruchowo podsuwa w tym momencie obraz czarownicy. Ówcześni ludzie uważali zaś, że skoro taka osoba leczy, to z pewnością potrafi również zsyłać najróżniejsze dolegliwości, a nawet zabijać. Zsyłanie chorób lub śmierci było bardzo częstym oskarżeniem. Do chorób, które uważano za efekt rzuconej przez czarownicę klątwy należały m.in. rwanie w kościach, paraliże, bóle, migreny, niepłodność, utrata wzroku lub słuchu, zadawanie kołtuna i wiele innych. Winą czarownicy była także czyjaś niespodziewana śmierć.

2. Czary mleczne

Czary mleczne należały do najbardziej popularnych i wielokrotnie pojawiają się w dokumentach procesowych. Polegały one na odbieraniu krowom mleka. Czarownica, która chciała się na kimś zemścić lub po prostu na polecenie swojego diabła musiała popełnić zły uczynek pozbawiała sąsiadów mleka, które było podstawą ówczesnej diety.
         W jaki sposób to czyniła? Są dokładne opisy tego procederu. Czarownica zakradała się do obory i doiła krowę. Od tego czasu mleko należało już wyłącznie do niej. W związku z tym, gdy w jakiejś miejscowości krowy dawały mniej mleka niż dotąd oznaczało jedno: mieszka tu czarownica. Oburzeni mieszkańcy zaczynali więc polowanie na winowajczynię, którą zwykle okazywała się… nielubiana sąsiadka. Nieważne, czy miała z tym coś wspólnego. Podczas „badania” (tak nazywano tortury) zwykle przyznawała się do każdej zbrodni.
Często stosowano środki zaradcze i okadzano krowy ziołami, by nie padły ofiarą potencjalnych czarownic. Idąc jednak tropem szukania we wszystkim magicznych praktyk i to mogłoby stać się podstawą do oskarżenia.

3. Zsyłanie chorób i zabijanie bydła

Zsyłanie chorób i zabijanie bydła to kolejna z praktyk, które mogły szybko doprowadzić przed sąd. Choroby i śmierć zwierząt gospodarskich były bardzo częste, jednak ludzie woleli oskarżać o nie czarownice. Kiedy więc w jakimś gospodarstwie niespodziewanie pojawiała się choroba lub pomór bydła, świadczyło to o magicznych praktykach. Ba, nawet pojedyncze przypadki śmierci zwierząt były podejrzane. To wystarczyło, by szukać wśród mieszkańców rzekomej czarownicy, która upatrzyła sobie danego gospodarza.
W tym przypadku ludzie również uciekali się do magicznych praktyk. Żeby odgonić czarownice od budynków gospodarczych wieszali na ścianach bukiety ziół lub na przybijali na drzwiach podkowę.

4. Zemsta

         Zemsta to powód równie stary jak świat. Konflikty zdarzały się zawsze i w każdym miejscu na świecie. Czasem były to zwykłe sąsiedzkie kłótnie, innym razem dochodziło nawet do wróżdy (prawa do krwawej zemsty za zabójstwo lub obrazę krewnego). Wiele osób uciekało się jednak do bardziej wyrafinowanych sposobów zemsty i decydowało się na zastosowanie czarów.
         Praktyki magiczne mające na celu pomszczenie domniemanej krzywdy były bardzo częste. Taka zemsta mogła przybrać różne oblicza: od podania usmażonej ropuchy na talerzu, poprzez zostawienie woreczka z ziołami i kośćmi zwierzęcia lub mrowiska pod progiem domu, aż po klątwę rzuconą przy użyciu magicznych przedmiotów i specjalnych rytuałów. Pomysłów na tego typu czary nigdy nie brakowało. Wszystkie jednak mogły skończyć się tragicznie dla osoby, którą przyłapano na próbie dokonania zemsty.

5. Czary miłosne

         Czary miłosne nawet dziś są bardzo popularnymi praktykami magicznymi. Ich celem było zdobycie uczucia albo wręcz pełnej uległości wybranej osoby. Najczęściej korzystały z nich dziewczęta bez pamięci zakochane w obiekcie swoich westchnień, jednak zdarzali się też chłopcy gotowi na wszystko, by zdobyć upatrzoną wybrankę.
         Do czarów miłosnych stosowano zwykle zioła. Wśród nich najbardziej popularne były: lubczyk lub cykoria. Inną metodą było np. zalepienie w bryłce wosku włosów ukochanej osoby i wrzucanie jej w ogień z odpowiednim zaklęciem, spalanie nici z odzienia, dodawanie do napoju własnej krwi (niekiedy pochodzącej z menstruacji) i wiele, wiele innych sposobów.
         Czary miłosne były traktowane jako groźny proceder i ścigane z mocy prawa. Ich celem było wszak odebranie drugiej osobie wolnej woli. 
Proces o czary
 

6. Pakt z diabłem

         Pakt z diabłem to kluczowy element oskarżenia o czary. Według oskarżycieli każda czarownica zawierała umowę z diabłem, który odtąd był na jej każde wezwanie. W tym pakcie oddawała mu swoją duszę, zobowiązywała się czynić zło i – jak to wynika z wielu dokumentów – często otrzymywała od niego nowe imię. W zamian za to otrzymywała moc czynienia czarów, umiejętność latania na miotle oraz własnego diabła lub nawet kilku na usługi.  Do tego dochodziły inne atrakcje, a mianowicie rozwiązłe biesiady na Łysych Górach dokąd zlatywały się czarownice ze wszystkich stron kraju, by bawić się i tańczyć w towarzystwie diabłów.
         Osobę, która zawarła taki pakt rozpoznawano podczas badania poprzez odnalezienie na jej ciele znaków – znamion, jakie pozostawiał diabeł. Z tego też powodu potencjalna czarownica była w pierwszej kolejności golona. Sędziowie musieli dokładnie przyjrzeć się, czy nie ma diabelskich znaków.

7. Przekazywanie diabła

         Do jednej z ciekawszych praktyk magicznych należało przekazywanie diabła. Wiele czarownic opowiadało, że miały nie jednego a kilku diabłów, którym nadawały imiona. Mogły też umyślnie przekazać jednego, dwóch, a nawet trzech innej kobiecie. Tego typu zeznania pojawiały się najczęściej podczas powoływania innych czarownic przez już oskarżoną.
         W jaki sposób można było otrzymać takiego diabła? Sposobów było wiele. Do najprostszych należało podanie go w beli materiału, zwiniętej chuście albo we wrzecionie. Nawet jeżeli dana kobieta nie miała pojęcia, że otrzymała taki niechciany podarek zostawała wezwana jako oskarżona o czary.

8. Obcowanie z diabłem

         Kolejny zarzut, który bardzo często przewija się przez akta spraw związanych z procesami o czary to… obcowanie z diabłem. Trzeba przyznać, że sędziowie, którzy nadzorowali badanie oskarżonych mieli naprawdę wielką wyobraźnię wymuszając „właściwe” zeznania od umęczonych kobiet.
         Według tych skrupulatnie opisanych zeznań diabeł zjawiał się zawsze na wezwanie czarownicy, gdy był potrzebny do pracy w gospodarstwie. To jednak mało. Był on również jej kochankiem i wielokrotnie z nią obcował. Co ciekawe czynił to nawet wówczas, gdy obok spał mąż. Oczywiście za sprawą czarów nigdy niczego nie widział ani nie słyszał. Kobiety opowiadały, że diabeł wprawdzie przybierał postać ludzką, jednak można go było rozpoznać po jednym szczególe: jego przyrodzenie było zimne jak lód.
Wniosek jest taki, że nawet opowiadanie o fantazjach mogło być uznane za dowód na to, że jest się czarownicą.

9. Podmienianie noworodków

         Ten argument padał zazwyczaj w przypadku, gdy oskarżona o czary była akuszerką. Co prawda był to bardzo potrzebny fach w czasach, gdy porody stanowiły ogromne niebezpieczeństwo zarówno dla rodzącej jak i dla dziecka, ale jednocześnie należał do najbardziej ryzykownych. Akuszerki należały do grona najczęściej oskarżanych o czary. Po pierwsze miały do czynienia z krwią, co już czyniło je podejrzanymi – wszak wierzono, że krew może zostać wykorzystana do sporządzania różnych napojów. Po drugie akuszerki podejrzewano o podmienianie noworodków oraz oddawanie ich we władzę diabła.
         Odbieranie dzieci stanowiło więc bardzo ryzykowne zajęcie i wszystkie akuszerki mogły czuć na plecach oddech sąsiadów, którzy tylko patrzyli, czy aby nie dostrzegą w ich działaniach jakichś podejrzanych praktyk. Poza tym śmiertelność zarówno noworodków jak i kobiet rodzących była bardzo wysoka, więc nigdy nie brakowało ludzi, którzy w ten sposób mogli zemścić się na winnej śmierci dziecka lub żony.

10. Zjadanie niemowląt

         Podmienianie noworodków to jedna sprawa, ale domniemane czarownice oskarżano również o… zjadanie niemowląt. Według dokumentów tuż przed sabatami kobiety porywały małe dzieci, zabijały je i przyrządzały z nich specjalne potrawy, którymi raczono się podczas biesiad. Miały one stanowić nie lada przysmak, ale co ważniejsze dla diabła, dusze niemowląt trafiały w jego szpony.
        

11. Wywoływanie klęsk żywiołowych

         Czarownice były odpowiedzialne również za wywoływanie klęsk żywiołowych. Gdy na jakimś terenie pojawiły się niespodziewane nawałnice, powodzie, wichury, burze albo gradobicia winne były służebnice diabła. Wierzono, że kontrolują pogodę i ściągają kataklizmy. Ich cel był oczywisty – chodziło o zniszczenie plonów sąsiadów. W związku z tym, że klęska żywiołowa dotyczyła całej gminy, a nie poszczególnych jednostek, czary związane z pogodą były ścigane z jeszcze większą surowością.
         Anomalie pogodowe, które występowały już przed wiekami tylko podgrzewały atmosferę polowania na czarownice. Oskarżano je więc o wywoływanie deszczu i gradu albo suszy. W jaki sposób to czyniły? W aktach są różne opowieści, wszystkie to „dobrowolne” zeznania oskarżonych. Niektóre wrzucały głowę trupa do wody, inne trzymały zakopany gliniany garniec wypełniony wodą, piaskiem i dżdżownicami albo przyrządzały specjalne wywary mające ściągnąć odpowiednią pogodę.

12. Wywoływanie pożarów

         W czasach, gdy większość budynków była drewniana i nie istniały wyspecjalizowane jednostki, pożary były bardzo częste. Bywało, że płomienie ogarniały wsie, dzielnice miast, a nawet całe miasta. Oczywiście nie doszukiwano się wyłącznie naturalnych przyczyn tych dramatycznych wydarzeń. Łatwiej było poszukać winnych. Zwykle padało na czarownice, które dzięki swoim mocom sprawiały, że ogień rozprzestrzeniał się coraz dalej zajmując dom po domu i niwecząc dobytek życia mieszkańców.
         Po każdej tego typu tragedii rozpoczynało się więc polowanie na potencjalną czarownicę, która mogła wywołać pożar i sprowadzić na daną miejscowość klęskę żywiołową.

13. Sprowadzanie epidemii

         Epidemie zdarzały się od wieków. Raz na jakiś czas przez Europę przelewała się fala zachorowań na choroby zakaźne. Były to głównie: dżuma, ospa prawdziwa i cholera. Nikt nie znał wówczas przyczyn nagłych zachorowań i gwałtownych śmierci. Bywało zaś, że śmierć zbierała żniwo dziesiątkując miasta i doprowadzając do wymarcia całych wiosek. Starano się więc szukać winnych. Oczywiście można było zrzucić winę na społeczeństwo uznając, że być może Bóg ukarał dany region za zbyt opieszałe podejście do przykazań lub małe zaangażowanie w życie Kościoła. O wiele prostsze było jednak poszukanie konkretnych osób odpowiedzialnych za nieszczęścia. I tu znowu wina spadała na czarownice.
         Uważano, że czarownice mogą zsyłać choroby i śmierć, więc nietrudno było oskarżyć je również o epidemie, które dziesiątkowały całe społeczności. Niejedna oskarżona poddana badaniom „dobrowolnie” przyznawała się do zesłania na swoją miejscowość plagi wrzodów, gorączki i innych niewyjaśnionych zgonów.

         Jest to tylko 13 spośród najczęściej powtarzających się oskarżeń w dokumentach procesów o czary. Jeżeli ktoś zainteresuje się tą tematyką z pewnością odnajdzie znacznie więcej przykładów różnorodnych magicznych praktyk, które zamieszczano w aktach sądowych. W niektórych wypadkach rzeczywistość wykracza poza wyobraźnię


W kolejnej części: proces o czary według CCC.


Literatura:
Baranowski B., Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII w., Łódź 1952
Baranowski B., W kręgu upiorów i wilkołaków, Łódź 1981
Baschwitz K., Czarownice. Dzieje procesów o czary, Warszawa 1971
Bugaj Roman, Nauki tajemne w dawnej Polsce, Wrocław 1986
Czary i czarownictwo na Pomorzu. Materiały konferencji naukowej, która odbyła się w dniach 17-18 maja 2007r. w Marianowie, pod red. A. Majewskiej
Koprowska- Głowacka A., Czarownice z Pomorza i Kujaw, Gdańsk 2011
Łuczak A., Czary i czarownice - wczoraj i dziś", Wrocław 1971
Potkowski E.., Czary i czarownice. Warszawa 1970,
Wijaczka J., Magia i czary:, Toruń 2008



Copyright © Anna Koprowska-Głowacka , Blogger