Autor: Dana |
wszelkie niespełnione cele i prześnione sny,
wszyscy zaś spojrzymy w niebo
z nadzieją na przyszłość.
Autor: Dana |
Fot. A. Koprowska-Głowacka |
Fot. A. Koprowska- Głowacka |
Świętowanie właśnie w tym czasie było nierozłącznie związane z przesileniem zimowym, które według dawnego kalendarza (juliańskiego) przypadało na 25 grudnia. Z jednej strony był to więc najkrótszy dzień w roku, a z drugiej stanowił zapowiedź odrodzenia słońca po czasie ciemności.
Nie powinno więc dziwić, że wiele tradycji z czasów przedchrześcijańskich wniknęło do zwyczajów Bożego Narodzenia i funkcjonują do dziś. Wróżby, które odprawiano w tym okresie uchodziły za niezwykle trafne, a zaistniałe wydarzenia mogły wpływać na cały przyszły rok.
Tradycją jest, by do stołu wigilijnego zasiadała zawsze parzysta liczba osób. Wierzono bowiem, że jeśli ten zwyczaj nie zostanie zachowany, przyniesie śmierć któregoś z domowników. Zapraszano więc gości, niekiedy z sierocińców, czy domów starców.
Kolejnym zwyczajem była konieczność skosztowania każdej potrawy, gdyż w przeciwnym wypadku, w kolejnym roku mogły ominąć takiego delikwenta różne przyjemności.
Po zakończeniu wieczerzy przystępowano do wróżb.
Zgodnie ze zwyczajem, podczas wieczerzy wigilijnej na stole pojawia się makowiec. Niegdyś w tym cieście zapiekano drobną monetę. Ten, kto znalazł ją w swoim kawałku, mógł mieć nadzieję, iż w przyszłym roku pieniądze będą mu się mnożyły niczym makowe ziarenka.
Magia drzew, obraz: Albrecht Fietz z Pixabay |
„Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie…”
Zgodnie z tradycją każde drzewo ma duszę oraz wielką moc, którą może się z nami podzielić. Nie bez przyczyny wierzono niegdyś, że ułamanie gałęzi, zadarcie kory, bądź świadome uszkodzenie liści, było równoznaczne z zadaniem mu bolesnej rany. W Irlandii, gdzie leszczyna uchodziła za święte drzewo, za jego samowolne ścięcie groziła kara śmierci. Zgodnie z tradycją, drzewa były także najlepszymi sprzymierzeńcami człowieka: pomagały odzyskać równowagę ciała i umysłu, dodawały sił, wspierały procesy odnowy organizmu. Wystarczyło pobyć w ich pobliżu, posiedzieć w cieniu, przytulić się do pnia i powierzyć im swoje problemy. Wszak, tak jak każda żywa istota mają one własne pole energetyczne, które może współgrać z naszym i wzmocnić zarówno ciało jak i ducha. Doskonale wiedzą o tym ludzie zajmujący się bioenergoterapią oraz… radiesteci. W dzisiejszych czasach i my coraz częściej czerpiemy z wiedzy naszych przodków. Przyjrzyjmy się więc ich przywiązaniu do drzew i zwróćmy uwagę na to, jakie drzewo będzie odpowiednie, by wsparło nas w osiągnięciu zamierzonego celu.
AKACJA
Akacja od wieków jest symbolem nieśmiertelności i zmartwychwstania; stąd więc jej działanie ochronne i wspomagające we wszystkich trudnych sytuacjach. Zgodnie z tradycją jest jednym z materiałów, z których wykonano Arkę Przymierza. Zapewnia również pomyślność- szczególnie wówczas, gdy wybieramy się w podróż. Dobrze mieć zatem przy sobie liść, lub kwiat akacji. Jej piękne i upojnie pachnące kwiaty pobudzają zmysły, a zatem uchodzi za drzewo miłości- szczególnie tej, która dopiero rozkwita. Warto więc wybrać ją na miejsce spotkania, podczas którego padną słowa o miłości.
W medycynie ludowej znajduje zastosowanie w stanach reumatycznych, niewydolności krążenia oraz stanach zapalnych nerek.
Plakat Wyd. Region |
Plakat: Biblioteka w Jeżewie |
Fot. Magda Potulska |
Plakat: Biblioteka w Jeżewie |
Listopad rozpoczyna się świętem pełnym zadumy i nostalgii; czasem poświęconym tym, którzy odeszli. Do dziś utrzymuje się wiara, iż wszystkie sny zesłane w nocy z 1 na 2 listopada są podpowiedziami zmarłych, a ich treść stanowi ostrzeżenie bądź wskazówkę dla żywych. Jest to również okres najważniejszych rytuałów magicznych. Ci, których przez cały rok trapią lęki i smutki lub mają przeświadczenie, iż ktoś chce ich skrzywdzić właśnie w listopadzie powinni udać się wieczorem w miejsce, gdzie mgły snują się tuż nad ziemią i pozwolić, by otoczyły go kokonem bezpieczeństwa. Deszcze towarzyszące temu miesiącowi to także element dawnych tradycji, postrzegane jako dar niebios, oczyszczający ze złych wspomnień. Wystarczy zapisać na kartce słowo kojarzące się z przykrym doświadczeniem, które chce się wyrzucić z pamięci i wystawić kartkę na deszcz. Woda, będąca przecież niewyczerpaną mocą, wspomoże nas w pozbyciu się złych myśli. Koniec miesiąca, a właściwie ostatnie 10 dni sprzyja zaś wszelkim wróżbom i czarom. Na 24 listopada przypadają tzw. „Katarzynki” – dzień świętej Katarzyny, kiedy to chłopcy i nieżonaci mężczyźni starali się odkryć swoją przyszłość. W kilka dni później – 29 listopada, w dzień świętego Andrzeja podobne wróżby stosowały dziewczęta. „Katarzynki” odeszły już w zapomnienie, lecz wróżby na Andrzejki wciąż są popularne. Nadal funkcjonuje też przysłowie:
„Na świętego Andrzeja, błyska pannom nadzieja”.
Skąd wzięła się tradycja listopadowych wróżb dotyczących zamążpójścia i przyszłości? Na to pytanie trudno odpowiedzieć. Najprawdopodobniej wywodzi się ze starożytnej Grecji, a dokładnie z archipelagu wysp zwanych Sporadami. To stamtąd mamy pierwsze informacje o magicznych rytuałach i przepowiadaniu przyszłości właśnie w ów dzień. Zwyczaj szybko się rozprzestrzenił. Pierwsze informacje z Polski pochodzą od Marcina Bielskiego z 1557 roku.
Zgodnie z tradycją, podstawą udanych wróżb jest zapalenie 7 lub 13 świec. Tak czyniły panny, wdowy i rozwódki, gdy spotykały się w Andrzejki i przygotowywały do tego niezwykłego wieczoru. W celu wzmocnienia wszystkich rytuałów zakładały na szyję, bądź ukrywały przy sobie swój znak zodiaku. Jego celem było dodanie sił i sprawienie, by wróżby były bardziej wyraziste.
Lanie wosku
Lanie wosku to chyba najpopularniejszy zwyczaj związany z Andrzejkami. Świecę topi się najpierw na niewielkim ogniu w garnuszku, a następnie zawartość wylewa się cienkim strumykiem do misy z wodą. Można to zrobić przez ucho od klucza, albo przez ślubną obrączkę. Kolejnym krokiem jest wydobycie zastygłej bryły wosku z wody, umieszczenie jej przed zapaloną lampką i spojrzenie, jaki cień rzuca na ścianę. Od kształtu zależy nasza przyszłość, szczęście i rychły ślub. Do najszczęśliwszych figur zaliczamy: serce, pierścień, gwiazdę, słońce i… męski profil.
Arnold
Böcklin, Euterpe, 1872
|
O książce:
Historia,
która łączy klimat irlandzkich pubów, wietrznych i okrytych mgłą przestrzeni
z magią i celtyckimi wierzeniami.
Lucyna i
Tadeusz odwiedzają znajomych w Irlandii. Tam poznają tajemnicę wynajmowanego
domu, w którym mieszka ich gospodyni. Mieszkająca w nim sto lat wcześniej
dziewczyna zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach, po tym jak
kategorycznie odmówiła ręki synowi okolicznego bogacza. Tenże został
posądzony o morderstwo i na podstawie poszlak, gdyż ciała dziewczyny nigdy
nie odnaleziono, skazany na śmierć. Małgosia, córka gospodyni, zaczyna się
interesować sprawą i wraz ze swoim przyjacielem śledzić stare dokumenty jej
dotyczące. Nagle, w niewyjaśnionych okolicznościach, znika i ona. Czy coś
łączy oba zdarzenia?
(opis: Prószyński i S-ka) |
Fot. B. Wachowicz |
Fot. A. Koprowska- Głowacka |
Fot. Anna Koprowska-Głowacka |
Drodzy Przyjaciele, Znajomi i Czytelnicy!
Mam postać wtórnie postępującą stwardnienia rozsianego. Choć choroba odbiera mi sprawność, walczę o każdy dzień. Jedynie kosztowna rehabilitacja oraz leczenie pomagają mi funkcjonować i pisać.
Proszę Was o 1% podatku
Fundacja Avalon. Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym,
nr KRS: 0 0 0 0 2 7 0 8 0 9
Cel szczegółowy: Koprowska- Głowacka, 4580
Można również przekazać darowiznę. Nazwa odbiorcy:
Fundacja Avalon. Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym, ul. Domaniewska 50 A, 02-672 Warszawa
nr rachunku odbiorcy:
62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
Tytuł wpłaty: Koprowska- Głowacka, 4580
Z góry dziękuję za każdą złotówkę. To dla mnie wielka pomoc.
Więcej na temat mojego stanu zdrowia tutaj: Prośba o 1%